Pakuje rzeczy do torby, narzuca na siebie kolorowy płaszcz
po czym wychodzi, rzucając lekarzowi tylko krótkie „do widzenia”. Wychodzi na
ulice Warszawy, którą tego dnia nawiedził ulewny deszcz. Zawsze lubiła ulewy,
nigdy nie brała ze sobą parasola. Skacząc wesoło przez kałuże i podśpiewując
pod nosem ukochaną „Grażkę”, zwraca na siebie uwagę przechodniów. Nie przejmuję
się tym, nie zwraca na to uwagi. Uśmiecha się serdecznie i do nastolatka z
kolorowym irokezem na głowie i do starszej pani w moherowym berecie, i do
biznesmana, rozmawiającego przez komórkę.
Dociera do niedużego
mieszkania na warszawskim Mokotowie. Wiesza na wieszaku kurtkę, zdejmuje
błękitne kalosze po czym przechodzi do salonu i wyjmuje z szuflady kalendarz.
Odnajduje odpowiedni miesiąc, bierze do ręki długopis i zaznacza wszystkie dni
w nim.
– Mam mało czasu – szepcze, odkładając kalendarz. – Ale dam
radę!
Stwierdziła, że nie wytrzymam długo jeśli nie zacznę tego opowiadania. Ogólnie zakładam, że na razie rozdziały będą się pojawiać bardzo, ale to bardzo nie regularnie, na pierwszy będziecie musieli sobie trochę poczekać. Ale mam nadzieję, że jak już zacznę na poważnie to to opowiadanie zdobędzie aprobatę czytelników na równi z pozostałymi.
Zapraszam do zakładki "Bohaterowie".
A wy co myślicie o takim pomyśle?
Twoje opowiadania mnie urzekają! :)
OdpowiedzUsuńProlog hmm tajemniczy
Dam radę! Poczekam, bo dla takich opowiadań warto!
Weny i pozdrawiam :* :)
Tajemniczo, ale zostaję.
OdpowiedzUsuńWeny.
Pozdrawiam.
Kurczaki pierwsza myśl że to ciąża teraz że nowotwór,ale jedna prośba niech Lemi nie będzie w niej zakochany a ich miłość ją uleczy bo ten typ jest do znudzenia powtarzany. Pomysł mam nadzieje nie codzienny,czekam na rozwój wydarzeń
OdpowiedzUsuń