poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Kod 19

– Czy ty po tę czekoladę poleciałeś do Szwajcarii?! – zdenerwowała się Rachel, kiedy po prawie godzinie nieobecności, Bartek w końcu łaskawie wrócił do szpitala.
– Przepraszam, musiałem się przejść – mruknął, podając dziewczynie siatkę z zakupami. – Co z Laurą?
– Zaraz powinni kończyć. Na razie nie mieliśmy żadnych informacji, więc chyba wszystko idzie dobrze pan Wasilewski uśmiechnął się pokrzepiająco.
– Ja mam inne pytanie – przerwała im Julka. – Wyjaśnisz mi, co to jest? – wyjęła z siatki niewielki, fioletowy woreczek.
Leman zamarł. Zupełnie zapomniał, że w pośpiechu wrzucił pierścionek do pozostałych zakupów, b nie miał, gdzie go schować.
„ Idiota, mogłeś go zgubić” – skarcił sam siebie.
– Jeśli to narkotyki, to lepiej przyznaj się teraz, będziemy mieli więcej czasu żeby pozbyć się twojego ciała, za nim Laura się obudzi – pouczył go Tomek.
– To nie narkotyki tylko… pierścionek – siatkarz z zakłopotaniem podrapał się po głowie.
– Pierścionek? – drugi chłopak uniósł pytająco brew. – Że niby zaręczynowy?
– No tak jakby…
– Chłopcze, czy ja dobrze słyszę? – starszy mężczyzna wstał gwałtownie. – Rozumiem, że kochasz moją córkę, ale nie uważasz, że to lekka przesada?
– Laura to może i wariatka, ale prawdopodobieństwo, że się tak szybko zgodzi jest niewielkie – stwierdziła Rachel.
– Tak naprawdę, to już się zgodziła – mruknął.
– Że niby co proszę?! – szczęka dziewczyny zaliczyła bliski kontakt z podłogą. – Powiedz, że żartujesz.
– Nie, nie żartuję. Co prawda to bardzo odległe plany, ale tak, zgodziła się za mnie wyjść w przyszłości.
– A myślałam, że to ja jestem szalona.
– Nie, ty jesteś po prostu psychiczna – prychnął Tomek. – Czyli żebym dobrze zrozumiał – oświadczyłeś się Laurze, a ona się zgodziła, mimo że jesteście ze sobą od marca, a znacie się nieco ponad trzy miesiące?!
– A może ona jest w…
– Nie, nie jest! – zaprzeczył gwałtownie środkowy. – Tak jakoś po prostu wyszło – rozłożył bezradnie ręce. – Wiem, że to brzmi zupełnie irracjonalnie, ale to chyba… chyba było nam potrzebne. Obojgu. Może trochę się pospieszyliśmy, ale na razie to tylko zaręczyny. Nie pobierzemy się wcześniej niż za rok.
– I to ma nas niby uspokoić? – prychnęła Julia.
– No…
W tym momencie w korytarzu pojawił się lekarz, który operował Laurę. Na jego widok cała czwórka zamarła gwałtownie. Przez dobre kilka minut nikt nie odważył się odezwać, jakby bojąc się, jaką informacją usłyszy.
– Co z nią? – zapytał w końcu pan Wasilewski.
– Na razie wszystko w porządku – doktor uśmiechnął się szeroko, a pozostali odetchnęli z ulgą. – Operacja przebiegła książkowo, wyniki badań są prawidłowe i teraz trzeba tylko czekać, aż pacjentka się wybudzi.
– To znaczy, że Laura będzie żyć? – Bartek popatrzył z nadzieją na profesora.
– Stuprocentowej pewności nie mamy, bo jeszcze nie wiemy, jak jej organizm zareaguje na zmiany. Jednak jesteśmy już bliżej niż dalej i jeśli w ciągu najbliższych trzech godzin nie umrze, to prawdopodobieństwo zgonu spadnie z  pięćdziesięciu do pięciu procent.
– Czyli nie jest źle?
–  Dokładnie.
– Możemy ją zobaczyć?
– Nie osobiście. Po takiej operacji organizm jest bardzo słaby, więc bez problemu mogło by się wdać jakieś zakażenie.
– Skoro nie osobiście, to jak?
– Przez słynną szybę.
***
Laura może i żyła, ale wyglądała jak trup. Była blada, miała sine usta, a kiedy oddychała, jej klatka piersiowa ledwie się unosiła. Bartkowi przypominała trochę jedną z tych porcelanowych laleczek, które wystarczy upuścić, by rozbiły się na kawałeczki.
– Bywało gorzej – mruknął pan Wasilewski, stając obok chłopaka.
– Gorzej? – siatkarz spojrzał na niego z przerażeniem. – Ja już mam wrażenie, że zaraz umrze.
– Był taki jeden momentem, gdy była małym dzieckiem, że jeszcze nie zdiagnozowali jej wady. Któregoś dnia po prostu jej serce przestało na chwilę bić. Trzy razy coś próbowało przeciągnąć ją na tamtą stronę, ale ona nie pozwoliła na to. Miała pięć lat.
– Teraz też sobie poradzi, prawda?
– Musi. Wiesz co, chłopcze – na początku nie byłem przekonany do waszej znajomości. Ale kiedy zobaczyłem, jak uspokajasz Laurę, zrozumiałem, że i tak mam farta, bo moja córka wybrała dobrego mężczyznę. Niezależnie od tego, co się stanie, wiedz, że macie moje błogosławieństwo.
– W tym momencie akurat się przyda – mruknął pod nosem Leman.
***
Ciemność zniknęła nagle. Laura otworzyła gwałtownie oczy, a ostre światło szpitalnych lamp podrażniło jej siatkówka. Czuła suchość w gardle, a klatka piersiowa pulsowała nienaturalnym bólem. Miała wrażenie, że ktoś położył na niej przynajmniej półtonowy samochód, jak nie olbrzymi samolot.
– Dobry wieczór, jak się pani czuje? – do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty lekarz.
Dziewczyna przez dłuższą chwilę zbierała siły, by cokolwiek powiedzieć.
– Jakby przejechał mnie traktor – wycharczało w końcu, czując irytującą suchość w gardle.  
– Spokojnie, to w końcu minie. Na razie jednak mam bardzo dobrą informację. Wychodzi na to, że operacja się powiodła i będzie pani żyła.
– Normalnie?
– W dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Odpada zawodowe pilotowanie, częste przejażdżki kolejką górską i będzie pani piszczała na bramkach na lotnisku.
– Jakoś to przeżyję – uśmiechnęła się słabo.
– Czuje się pani na siłach, by przyjąć gości? Bo za godzinę mija czas odwiedzin, a przed salą czeka parę osób, które, jeśli ich nie wpuszczę, to urwą mi głowę. Wszyscy na raz nie wejdą…
– Ale po kolei może ich pan wpuszczać – dokończyła za lekarza. – Jak się nie zgodzę, to mój los też będzie marny.
***
Bartek niepewnie wszedł do pomieszczenia, a leżąca na łóżku Laura uśmiechnęła się słabo.
– Jak się czujesz? – zapytał, siadając na chwiejnym taborecie.
– Jesteś już trzecią osobą dzisiaj, która mnie o to pyta – szepnęła. – Zaraz po lekarzu i moim ojcu. Na razie czuję się, jakby przepuszczono mnie przez sokowirówkę, ale lekarze twierdzą, że po tym wszystkim to normalne, a wyniki badań są dobre, więc będę żyć.
– To dobrze – siatkarz delikatnie chwycił jej dłoń i czule przejechał po jej wewnętrznej stronie. – Mam dla ciebie prezent, wiesz? Nieduży, ale mam nadzieję, że ci się spodoba – otworzył swoją drugą dłoń, w której trzymał purpurowe pudełeczko.  W oczach dziewczyny pojawił się błysk podekscytowania.
– Czy to jest, o czym myślę?
– Sama zobacz.
Powoli uchyliła wieczko, a pierścionek zaręczynowy błysnął w świetle zaręczynowych lamp.  Laura wpatrywała się w niego, jak zaczarowana.
– Bartek…  Nie wiem, co powiedzieć… – wychrypiała. W jej oczach pojawiły się łzy, ramiona zaczęły drżeć.
Chłopak momentalnie znalazł się obok i starając się nie uszkodzić żadnego urządzenia, mocno przytulił dziewczynę.
– Hej, spokojnie, nie możesz się teraz denerwować – czule pocałował ją w czoło.
– Ja się nie denerwuję, tylko… dlaczego? Dlaczego teraz?
– Trochę, jak w bajce, która kończy się ślubem. Szczęśliwe zakończenie zawsze poprzedzone jest oświadczynami. Książkowymi oświadczynami – wyjął pudełeczko z rąk skrzypaczki po czym wiedziony jakąś niepojętą siłą, uklęknął obok łóżka. – Lauro Wasilewska, zapytam kolejny raz, ale porządnie – Wyjdziesz za mnie?
– A ja jeszcze raz, porządnie, powtórzę swoją odpowiedź – uśmiechnęła się. – Tak, wyjdę.
Wsunął pierścionek na jej palec, a ten znów delikatnie zabłysnął. Siatkarz podniósł się powoli, a potem usiadł obok ukochanej i pocałował ją namiętnie.
– Wiesz, że cię kocham, prawda? – wyszeptał.
– Wiem – teraz to ona musnęła jego usta. – Czyli, że nasz plan nadal jest aktualny? Ty zaczynasz sezon w Rzeszowie, ja zdrowieje, składam odpowiednie dokumenty i w styczniu przenoszę się do ciebie?
– Tak, dokładnie.
– Wiesz, kiedy byłam nieprzytomna, miałam sen. I widziałem je, widziałam je dokładnie.
– Ale co?
– Nasze szczęśliwe zakończenie.
– I jakie było?
– Było piękne. Było przepiękne, kochanie. Przepiękne. 


Właśnie przeczytaliście ostatni rozdział tego opowiadania. Nie jest on jakiś niesamowity, ale spokojny i normalny, taki, jak zakończenie tej historii. Teraz jeszcze epilog i na jakiś czas zamykam przygody Laury i Bartka. Co będzie potem? Zobaczymy, muszę się zastanowić, ale odpowiedź podam wam pod epilogiem. 
Napiszcie w komentarzach, co myślicie o powyższym rozdziale. 
Pozdrawiam i zapraszam na pozostałe blogi. 
Violin

2 komentarze:

  1. Witam! Zostałaś nominowana do Liebster Award na moim blogu http://siatkowka-laczy-serca.blogspot.com/. A teraz od siebie: Czytam to opowiadanie od początku i nie mogę uwierzyć, że to koniec. Rozdział jest genialny! Przepięknie piszesz.. *.* Wiem, że każda historia musi się wreszcie skończyć, ale mimo wszystko mam nadzieję, że uraczysz nas nowym blogiem!!! Gorąco pozdrawiam i nie mogę się doczekać epilogu!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeeeeee nie rob mi tego nie zamykaj sprawy Laury i Bartka ja Cieee blaaaagaaaam

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Melody