– Witam, witam. – Starszy
mężczyzna uśmiechnął się miło. – Pani jak zwykle humorze idealnym. – Zerknął na
dziewczynę zza okularów połówek.
– A dlaczego miałby być inny. –
Zaśmiała się. P Słońce świeci, ptaszki śpiewają, a w cukierni naprzeciwko mieli
moje ukochane ciastka.
Doktor tylko pokręcił głową z
udawaną dezaprobatą po czym wyjął z szuflady potrzebne papiery.
– Sprawa wygląda w ten sposób –
zaczął, przybierając poważną minę. – Operacje przeprowadzimy w czerwcu,
dokładny termin ustalimy za tydzień. Do tego czasu musi pani przyjmować
przepisane przeze mnie leki i starać się nie złapać jakiegoś choróbska. Poza
tym może pani bez przeszkód funkcjonować jak każdy człowiek, tak jakby tej wady
w ogóle nie było. Tak, może pani skoczyć na banjo – powiedział, widząc jak
Laura już otwiera usta by zadać to pytanie.
– Jest! – Dziewczyna uniosła
pięść w triumfalnym geście.
– Wie pani co będzie po operacji?
– zapytał lekarz.
– Oczywiście – prychnęła. – Nie
wiadomo jak zareaguję mój organizm. Z jednej strony wszystko może pójść dobrze
i mogę dożyć późnej starości, a z drugiej cały plan może dać w łeb i umrę
wciągu kilku dni po zabiegu.
– Jest pani dobrze poinformowana.
A jeśli operacja się nie odbędzie.
– To wtedy z każdym kolejnym
dniem będę coraz słabsza, leki przestaną działać, aż w końcu moje serce odmówi
posłuszeństwa i wyląduję w kostnicy.
***
Bartek nie mógł się skupić na
treningu. O czymkolwiek by nie pomyślał jego myśli zawsze uciekały do spotkania
dzień wcześniej i numeru zapisanego w pamięci telefonu. Nie wiedział dlaczego
tak jest, próbował powstrzymać tę nielogiczną plątaninę skojarzeń, ale za wiele
nie mógł zrobić
– Lemański, co ty dzisiaj
odstawiasz? – Trener Bednaruk pokręcił z dezaprobatą głową, widząc poczynania
swojego środkowego.
– Przepraszam – mruknął z
zakłopotaniem Bartek. – Źle spałem.
Kuba westchnął z dezaprobatą.
– Chcę wiedzieć dlaczego?
Środkowy podrapał się po głowie z
zakłopotaniem, zastanawiając się jaka odpowiedź będzie najlepsze.
– Dobra, nie odpowiadaj. –
Zrezygnowany trener machnął ręką i wrócił do prowadzenia zajęć.
Po treningu, gdy tylko Bartek
skończył się ogarniać, został zgarnięty przez Michała i Łukasza.
– Dobra, stary. – Michał spojrzał
na kumpla, krzyżując ręce na piersi. –
Co jest?
– Nic nie jest. – Leman wzruszył
ramionami.
– Bujać to my nie nas – prychnął Łukasz.
– Gadaj, co żeś wczoraj odstawił?
Chłopak westchnął głęboko i
rozglądnął się niepewnie wokół.
– Poznałemdziewczynę – powiedział
cicho, wpatrując się w czubki własnych butów.
– Powtórz, bo nie dosłyszałem. –
Filip uniósł kpiąco jedną brew.
– Poznałem dziewczynę,
zadowolony! – Bartek oficjalnie się poddał. Jego kumple zareagowali na to
wyznanie przeciągłym gwizdnięciem.
– Teraz twoje zachowanie wydaje
się logiczne – stwierdził Michał. – Tylko powiedz mi drogi przyjacielu –
zwrócił się do środkowego konspiracyjnym szeptem. – Dlaczegoś żeś tego Kubie
nie powiedział? Przecież to wyrozumiały człowiek jest, zrozumieć by zrozumiał.
– Bo – Leman uśmiechnął się z
zakłopotanie.– Bo ta dziewczyna co mi siedzi od wczoraj w głowie… Ja ją na
meczu z Łuczniczką poznałem… i to ogólnie jest jego siostrzenica.
– O, chłopie, ale żeś dowalił –
powiedział Łapa z podziwem.
– To trzeba poddać głębokiej
analizie – stwierdził podekscytowany Michał. – O ósmej na Fredrego, okej?
Odkryłem nie dawno fajną miejscówka.
***
Miejscem, które ogarnął siatkarz,
był szkocki pub, gdzie podawano tradycyjne szkockie piwo, transmitowano mecze
rugby i uraczano klientów tradycyjną muzyką. Plusem tego miejsca był względny
spokój – można było się tam spokojnie napić i porozmawiać.
Siatkarze usiedli w rogu sali i
zamówili po jednym piwie. Nie mieli zamiaru się upić tylko kulturalnie omówić
problem sercowy kolegi.
– Opowiedz więc dokładnie co cię
spotkało. – Łukasz pochylił nad stołem.
– Po meczu znalazłem jej
bransoletkę – zaczął Leman. –Wczoraj poszedłem ją oddać i Laura
zaproponowała mi wypad na kawę,
pogadaliśmy trochę i było naprawdę… miło. – Wpadła ci w oko nie zaprzeczaj. –
Uśmiechnął się chytrze Michał. – Jakby tak nie było to nie myślałbyś o niej na
treningu.
Bartek chciał coś powiedzieć, ale
wtedy, stojąca na niedużej scenie dziewczyna zaczęła grać na skrzypcach jakąś
melodie. Wcześniej, w ciemnościach pubu, chłopak jej nie dostrzegł, ale teraz była
wyraźnie widoczna w świetle scenicznych lamp.
– Chłopaki – głośno przełknął
ślinę. – To ona.
Miał racje. Na scenie stała Laura
i z delikatnie przymkniętymi oczami grała skoczną, szkocką melodie. Klienci
słuchali ją z radością i podśpiewywali co chwilę ludową piosenkę, unosząc kufle
z piwem.
Łukasz i Michał przez chwilę
mierzyli skrzypaczkę spojrzeniem po czym pochylili się konspiracyjnie nad
blatem.
–
No chłopie gust to ty masz – stwierdził Filip, za co otrzymał mordercze
spojrzenie od środkowego. – ale serio, powinieneś rozwinąć jakoś tę znajomość…
– Bo…
– Bo to zapowiada się bardzo
obiecująco – dokończył Łapa.
– A weź się…
– Nie, Łukasz ma racje –
przytaknął kumplowi Michał. – Naprawdę spróbuj rozwinąć te znajomość. A przynajmniej ją podtrzymać.
– Niech wam będzie– westchnął w końcu
Bartek.
Posiedzieli jeszcze trochę rozmawiając
już o zupełnie innych sprawach. Znaczy się Michał i Łukasz rozmawiali, bo Leman
tylko odpowiadał półsłówkami, co chwilę odruchowo spoglądając w stronę sceny i
szukając wzrokiem Laury. Dziewczyna jednak nie zauważała go, zatopiona w
muzyce.
W końcu jednak siatkarze
zakończyli swoje rozmowy i opuścili pub, rozchodząc się każdy w swoją stronę.
Środkowy szedł powoli chodnikiem, z rękami schowanymi w kieszeniach i z nisko
pochyloną głową, kiedy usłyszał czyjeś szybkie za nim.
– Bartek, Bartek zaczekaj. – To była
Laura. Chłopak zatrzymał się i zaczekał na dziewczynę. – Cześć! – Uśmiechnęła się
szeroko, poprawiając, wiszący na szyi kolorowy szalik. W jednej ręce trzymała
futerał ze skrzypcami, a drugą przyciskała do piersi grubą teczkę.
– Hej – przywitał się Leman.
– Widziałam cię w Loch Lomond –
powiedziała wesoło dziewczyna, a siatkarz dopiero po chwili zorientowała się,
że mowa o pubie, w którym przed chwilą był. – Dlaczego nie podszedłeś? Ja nie
mogłam, w pracy byłam, ale z chęcią bym się z tobą przywitała?
– Ja…
– Dobra, nieważne. – Dziewczyna machnęła
lekceważąco ręką, bez cienia urazy. – Słuchaj, sprawa jest. – Otworzyła teczkę
i wyjęła z niej dwa podłużne kartoniki. – Robisz coś ciekawego w piątek
wieczorem? – zapytała. Bartek pokręcił przecząco głową. – Bo mam dwa bilety
Nędzników w Romie. Miałam iść ze znajomą, ale jej coś wypadło i zostałam bez
towarzysza. Pomyślałam, że dobrze mi się z tobą gadało, nikogo z dostępnych przyjaciół
na musical nie wyciągnę, ale może ty się zgodzisz. To co?
Chłopak patrzył na nią
zszokowany. Nie spodziewał się czegoś takiego. Myśl, że w najbliższej
przyszłości miał by gdzieś wyjść z Laurą, nawet nie przeszła mu umysł, ale
teraz wydawała się nad wyraz… kusząca. Nie wiedział dlaczego tak jest, nie był
jakimś wielkim fanem musicali, ale teraz dziewczyna szczerze i z kompletnie
neutralnymi intencjami, proponowała mu by po prostu spędził z nią czas.
– Z chęcią przyjdę – powiedział w
końcu, choć nadal nie wierzył w to co się dzieje.
– Okej. – Dziewczyna jeszcze raz
się uśmiechnęła i wręczyła Bartkowi bilet. – To widzimy się w piątek.
Jest rozdział trzeci tej „w teorii
romantycznej historii”. Nadal uważam, że mam problem z jej pisaniem, ale jestem
wyjątkowo zadowolona z rozmowy Lemana z kumplami.
Zapraszam do komentowania, bo
każdy komentarz to ogromna motywacja.
Pozdrawiam
Violin
Świetne! Moim zdaniem wszystko opisałaś perfekcyjnie. Super wyszła zarówno rozmowa Laury z lekarzem, Bartka z kolegami, a także Laury z Bartkiem. Tak trzymaj :D Akcja się rozkręca :) Czekam cierpliwie na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Hm nie wiem czemu wybrałam akurat ten blog z Lemanem... Ale cholerka, zakochałam się! :) Genialnie piszesz, czyta się szybko i bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuację, na pewno zawitam :)
Shadow
Tak jak nie przepadam za "siatkówka trudny przypadek" to w tym blogu i w Amelce się po prostu zakochałam, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń