– Ale jesteś pewna, kochanie? –
dopytywał mężczyzna. – Nie pojawił się może… no nie wiem… jakiś dżentelmen?
– Jak się pojawi, to będziesz
pierwszym, który się o tym dowie – zaśmiała się dziewczyna. – Naprawdę nie masz
się czym martwić.
– A wyniki badań?
– Takie same jak poprzednio. –
Laura starała się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Nie lubiła kłamać, ale
wiedziała, że jej ojciec ma skłonności do przesadnego dramatyzowania.
– To dobrze – uspokoił się
trochę. – To ja kończę, zadzwoń niedługo – rozłączył się.
Laura westchnęła głęboko. Spojrzała
na ścianę przed sobą, na której widniała ogromna mapa, obklejona kolorowymi karteczkami
i z notatkami zrobionymi odblaskowymi flamastrami. Wzięła różowy pisak i
zaznaczyła nim Wietnam.
– A jakby tam wrócić…? – zapytała
samą siebie.
***
– Naprawdę idziecie do teatru? –
zapytał z niedowierzeniem Michał.
Bartek pokiwał głową i mocniej
zawiązał swoje buty.
– To musisz to wykorzystać! –
zawołał uradowany Łukasz. – Taka okazja może się już więcej nie trafić!
– Niby co ja mam zrobić? – prychnął
Leman. Był średnio zadowolony z tego, że jego kumple wtrącają się w całą tę
sytuację.
– Zaprosić ją gdzieś? –
odpowiedzieli chórem siatkarze.
– Ona na pewno się ucieszy, a ty
będziesz miał okazję lepiej ją poznać – wyjaśnił Łapa.
– Nie wiem, czy to najlepszy
pomysł – mruknął Bartek, wstając z ławki i kierując się w stronę wyjścia z
szatni. Jego przyjaciele podążyli za nim.
– Według mnie to świetna idea. –
Michał nadal próbował przeforsować swój pomysł. – Zaufaj nam chłopie, to ci tylko
na dobrze wyjdzie.
– Może i masz rację – westchnął
środkowy. – A jeśli się nie zgodzi? Wyjdę na idiotę!
– To wtedy masz pecha, a my
zaniechujemy wszelką działalność, mającą na celu pomaganie w tego typu sprawach
– wyrecytował szybko Łukasz.
– Niech wam będzie – zgodził się
niechętnie Bartek po czym w końcu wyszedł na boisko. Nie zauważył, jak za jego
plecami jego kumple przybijają sobie piątkę.
Potoczył wzrokiem po trybunach,
podświadomie wypatrując na nich dziewczyny w kolorowym szaliku. Poczuł dziwne
ukłucie w sercu, kiedy nigdzie jej nie dostrzegł. Zaraz zganił się jednak za to
uczucie. Nie było przecież żadnego powodu, dla którego Laura miałaby przyjść na
mecz. Nie powinien się zatem spodziewać, że się pojawi.
Mimo tego czuł się lekko
zawiedziony. Naprawdę liczył na to, że ją zobaczy, że będzie mógł z nią
porozmawiać, choć sam przed sobą się do tego nie przyznawał.
– Szukasz kogoś? – zapytał Kuba
Bednaruk, który nagle pojawił się obok siatkarza.
– Nie… Ja tylko… patrzę ile ludzi
przyszło – odpowiedział szybko Bartek, siląc się na jak najszczerszy uśmiech.
Trener spojrzał na niego
podejrzliwie, nieprzekonany takim wyjaśnieniem.
– Niech ci będzie – mruknął. –
Ale popatrzysz sobie później, a teraz wracaj do ćwiczeń. Zaraz zaczynamy.
***
Laura wysiadła z autobusu i wśród
ludzi zebranych przed teatrem, wzrokiem wyszukała Bartka. Nie było to trudne,
bo wyróżniał się on dość znacznie na tle pozostałych gości. Wygładziła
delikatnie, liliową sukienkę i uśmiechając się szeroko, podeszła do siatkarza.
– Cześć – powiedziała wesoło.
– O… Hej – przywitał się lekko
zakłopotany Bartek. – Przepraszam, nie zauważyłem cię.
– Mnie nie trudno nie zauważyć –
zaśmiała się. – Wchodzimy? – Wskazała głową w stronę wejścia.
– Tak, tak, oczywiście. Chociaż…
nie, zaczekaj – Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, ale zatrzymała się. –
Bo chodzi o to, że… ja chciałem… myślałem, że moglibyśmy…
– Wysłów się w końcu, ja nie
gryzę – Laura posłała siatkarzowi miłe spojrzenie. Ten przełknął ślinę, wziął
głęboki oddech i w końcu wziął się w garść.
– Czy nie chciałabyś może potem
pójść na jakąś kolacje? – zapytał na jednym wydechu. – Oczywiście zrozumiem
jeśli odmówisz, w końcu będzie już późno i w ogóle – znów zaczął się plątać w
zeznaniach.
Laura roześmiała się głośno.
– Z wielką chęcią gdzieś później
wyjdę – powiedziała, odgarniając za ucho zabłąkany kosmyk włosów.
Leman spojrzał na nią z
niedowierzeniem, ale kiedy zobaczył jej szeroki uśmiech, zrozumiał, że to nie
jest żart. Nie wiedział dlaczego miał w tamtym momencie ochotę skakać z
radości.
Weszli do środka, rozmawiając
wesoło o różnych mało znaczących rzeczach. Laura głównie mówiła o musicalu, bo
jak się okazało, bardzo lubiła tego typu produkcje.
Przedstawienie minęło im szybko i
przyjemnie. Laura z zadowoleniem stwierdziła, że Bartkowi całość się bardzo
podobało. Obydwoje stwierdzili, że razem miło spędzili czas i z chęcią poszli
potem na kolacje.
Restauracja, którą znalazł
siatkarz, była bardzo przytulna i mało znana, dzięki czemu nie było w niej zbyt
dużo ludzi.
– Czyli – zaczął Bartek, kiedy
siedzieli już w środku – interesujesz się też muzyką?
– Głównie musicalami i muzyką z
filmów animowanych – wyjaśniła Laura.
– Ale grasz na skrzypcach? –
dalej dopytywał siatkarz.
– Od dziesiątego roku życia –
przytaknęła. – Taka trochę dodatkowa pasja, przyszłości z tym nie wiązałam.
Zresztą jak kończyłam pierwszy stopień szkoły muzycznej, to moja mama akurat
zachorowała i jakoś muzyka zeszła na drugi plan – wyjaśniła. – Mama zmarła i
potem jakoś nie zdecydowałam się kontynuować nauki.
– Oh – zakłopotał się Bartek.
– Spoko – Laura machnęła ręką. –
Już dawno się z tym pogodziłam. Zresztą tuż przed śmiercią mama powiedziała mi,
że jak zrobię z tego antyczną tragedię, to wstanie z grobu i mi dokopie –
zaśmiała się. – Ale moja mama nie była normalna. Zresztą nikt w naszej rodzinie
normalnością nie grzeszy – stwierdziła. Leman nie mógł powstrzymać wybuchu
śmiechu.
– Naprawdę? – zapytał ironicznie,
przypominając sobie niektóre akcje swojego własnego trenera.
– A żebyś wiedział – prychnęła Laura.
– Jak poszłam na studia, to mój tata stwierdził, że już nie musi mnie pilnować,
sprzedał dom i wyjechał do Australii hodować owce. Jedna z moich kochanych
cioteczek wyjechała w Himalaje i przez pół roku prowadziła kampanie przeciwko wykorzystywaniu
jaków, a inna ciotka rzuciła swojego świętej pamięci mężulka na pożarcie
krokodylom na Florydzie.
– I co? – dopytywał Bartek. –
Zjadły go?
Laura milczała przez chwilę, myśląc
nad czymś intensywnie.
– No zjadły – wzruszyła ramionami
– Ale wiesz – pochyliła się konspiracyjnie nad stołem – to taki rodzinny
sekret, więc cicho sza! – powiedziała teatralnym szeptem.
Rozmawiali tak o wszystkim o
niczym jeszcze przez dobre dwie godziny. Zupełnie nie zwracali uwagi na upływ
czasu czy otoczenie. Po prostu cieszyli się miło spędzonymi chwilami z drugą
osobą. Dopiero kiedy przyszło im opuścić restauracje, zdali sobie sprawę ile
czasu minęło.
– Cholera – przeklęła Laura,
patrząc na zegarek – uciekł mi autobus – westchnęła.
– Wezwę taksówkę – zaproponował Leman.
Dziewczyna tylko pokręciło głową.
– To jeden przystanek, przejdę
się – powiedziała.
– Odprowadzę cię! – Siatkarz bez
chwili wahania ruszył za nią.
I właśnie w tym momencie zaczął
padać deszcz.
– A jak potem wrócisz do siebie? –
zapytała dziewczyna, przeskakując nad kałużami.
– Pewnie tą taksówką –
odpowiedział rezolutnie Leman, jednocześnie próbując objąć dziewczynę swoim
parasolem.
Laura roześmiała się, jedocześnie
obracając się wokół własnej osi. Mokre już włosy lepiły jej się do twarzy, ale
ona nic sobie z tego nie robiła.
W końcu dotarli do kamieniczki, w
której mieszkała. Stali przez chwilę w bramie, rozmawiając i śmiejąc się wesoło.
– Chyba muszę już lecieć –
powiedziała w końcu Laura. Następnie zrobiła coś czego Bartek zupełnie się nie
spodziewała. Wspięła się na niski murek za sobą, potem na palce i jak gdyby
nigdy nic pocałowała chłopaka w policzek. – Fajnie było – szepnęła jeszcze po
czym odwróciła się na pięcie i wbiegła do kamieniczki.
A Bartek stał tak w tej starej
bramie, w deszczu, nie do końca rozumiejąc co się stało.
W końcu napisałam kolejny
rozdział! Nie wiem co mam powiedzieć na jego temat, ale jestem z siebie dumna,
bo coś ruszyło do przodu.
Napiszcie w komentarzach jak wam
się podobała ta część. Pamiętajcie, ż każdy komentarz to ogromna motywacja.
Zapraszam was też na dwa inne
moje blogi: bolesna historia Stephana Antigi i Zosi Grace, czyli „Without you in my life” oraz blog z różnymi dziwnymi rzeczami czyli „Szalona Violin i świat”.
Pozdrawiam
Violin
Jasne, że się podobało. To opowiadanie jest niezwykle miłe, wesołe i bardzo przyjemne. Po jego przeczytaniu zawsze na mojej twarzy pojawia się wielki uśmiech, za co bardzo Ci dziękuję :)
OdpowiedzUsuńLaura jest taką pozytywną osobą, że czytanie o jej
przygodach jest świetną rzeczą. Bardzo ciesze się, że dodałaś ten 4 rozdział, bo już nie mogłam się go doczekać. Mam nadzieję, że już niedługo poznamy kolejne zdarzenia z życia Laury i Bartka.
Pozdrawiam