wtorek, 21 czerwca 2016

Kod 2

Ponieważ następnego dnia Bartek nie miał treningu, mógł spokojnie podejść na uczelnie i zacząć szukać Laury. Nie miał pojęcia gdzie mógłby ją znaleźć, liczył po prostu na szczęście. Zaczął około dziewiątej w głównym budynku, gdzie spędził ponad godzinę. Potem przez kolejne dwie sprawdził chyba ze trzy wdziały, widział mnóstwo studentów, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć.
Już prawie się poddał, kiedy w pewnym momencie, w głównym holu, zobaczył ją. Schodziła powoli ze schodów, z delikatnie przymkniętymi oczami. Ubrana była w długą, miętową sukienkę i białą bluzkę z szerokimi rękawami. W rękach trzymała kilka grubych książek, a przez ramię miała przewieszoną skórzaną torbę z ogromną ilością kieszeni.
Bartek zaczął iść w jej stronę. Jednak w pewnym momencie Laura zaplątała się w swoją własną spódnicę, straciła równowagę i poleciała do przodu. Na szczęście Leman był na tyle blisko, że w ostatniej chwili zdążył ją złapać.
– Dziękuję. Znowu – powiedziała, kiedy stanęła na twardym gruncie i mogła spokojnie spojrzeć na swojego wybawcę.
– Nie ma za co. Znowu – zaśmiał się siatkarz.
– Laura Wasilewska – przedstawiła się dziewczyna. –  Powinieneś wiedzieć kogo ratujesz. – Uśmiechnęła się miło.
Widzą jej uśmiech siatkarz poczuł jak dziwne ciepło rozlewa się po jego ciele.
– Bartek Lemański. – Spojrzał dziewczynę z lekkim zakłopotaniem. – A ty powinnaś wiedzieć, kto cię ratuje.
Studentka roześmiała się głośno. Chłopak nie mógł uwierzyć jaki miała delikatny, szczery śmiech.
– A tak w ogóle, to co ty tu robisz? – zapytała, schylając się po upuszczone książki. Leman zaraz rzucił się by jej pomóc. – Bo nie powiesz mi, że przyszedłeś tu tylko po to, by ratować mnie przed upadkiem ze schodów – dodała, przeczesując palcami, sięgające do ramion czarne włosy.
– Ach, tak, prawie bym zapomniał – mruknął. – Zgubiłaś ją wczoraj. – Wyjął z kieszeni znalezioną bransoletkę. Na jej widok oczy Laury zaświeciły się ze szczęścia.
– Dziękuję. Wszędzie jej szukałam – wyszeptała, delikatnie biorąc przedmiot do ręki. Obróciła go parę razy w dłoni po czym założyła na chudziutki nadgarstek. Następnie weszła dwa schodki wyżej i spojrzała Bartkowi w oczy.
Dopiero teraz siatkarz zauważył, że na piwnych tęczówkach dziewczyny, widnieją dwie mała, czarne plamki, które tylko dodawały im uroku i sprawiały, że oczy dziewczyny były jeszcze piękniejsze, przepełnione tak ogromną nadzieją, że uderzyła ona w Bartka jak Fala tsunami.
– Hej, słuchasz mnie.– Głos dziewczyny wyrwał go z transu.
– Tak, przepraszam, zamyśliłem się. – Uśmiechnął się z zakłopotaniem. Ku jego zdziwieniu zamiast się obrazić, Laura tylko znowu się zaśmiała.
– Pytam, czy nie masz ochoty na coś do picia? Niedaleko stąd jest fajna kawiarnia, mają tam genialną czekoladę – zapytała, zapinając płaszczyk i wyjmując z torby ukochany, kolorowy szalik.
– Z chęcią. – Środkowy uśmiechnął się szeroko, choć sam nie wiedział dlaczego się zgodził.
Opuścili budynek. Padał deszcz, więc Bartek wyjął parasol by ochronić przed nim dziewczę  i siebie. Jednak ta skutecznie mu to uniemożliwiła. Szła kilka kroków przed nim, podśpiewując jakąś piosenkę i wesoło skacząc przez kałuże. Leman próbował za nią nadążyć, ale wymijanie tłumu ludzi było dla niego wyjątkowo trudne i bez przerwy na kogoś wpadał.
W końcu jednak skręcili w jakąś wąską, mało uczęszczaną uliczkę,  a potem weszli do niedużej kawiarenki. Kiedy otwierali drzwi nad ich głowami zadzwonił złoty dzwoneczek i zza lady wyłoniła się starsza kobiecina w niebieskim fartuszku.
– Witaj, Lauro – przywitała się kobiecina. Dla ciebie to co zawsze?
– Dzień dobrzy, pani Anno. Oczywiście, że tak – odpowiedziała radośnie dziewczyna.
– A dla twojego przyjaciela? – Staruszka spojrzała serdecznie na siatkarza.
– Ja... – Podrapał się po głowie z zakłopotaniem. – Chyba jakąś kawę poproszę – powiedział niepewnie.
Kobieta pokiwała powoli głową po czym zniknęła na zapleczu, a oni usiedli przy jednym z sześciu drewnianych stolików. Oprócz nich w kawiarni był jeszcze tylko mężczyzna w czarnym płaszczy i kapeluszu, siedzący przy oknie.
Bartek rozglądnął się wokół. Miał wrażenie, że trafił do jakiegoś innego świata. Na ścianach pokrytych biało niebieską tapety,  wisiały czarno–białe zdjęcia starych samolotów. W przeszklone szafie, stojącej obok nich, znajdowała się porcelanowa zastawa, zdobiona w różne kwiatki i ptaszki. Na każdym stoliczku leżał koronkowe obrus, a na nim postawiony był biały słonik z podniesioną trąbą.
– Lubię to miejsce – powiedziała Laura, kiedy przed nimi stały już filiżanki z parującymi napojami. – Jest tu cicho, spokojnie…
– I mają dobrą kawę – zaśmiał się Lema.
– Ażebyś wiedział – przytaknęła. – Chociaż ja tam kawy nie lubię, wolę czekoladę. Jest genialna. – uśmiechnęła się błogo. – Powiedz mi – zmrużyła oczy i spojrzała podejrzliwie. – Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
– Guma mi zdradził gdzie studiujesz? – powiedział niepewnie. – Chociaż i tak musiałem odwiedzić ileś wydziałów. Nie wiedziałem co studiujesz.
– Lotnictwo i Kosmonautykę – wyjaśniła szybko, a widząc zdumione spojrzenie siatkarza, znów wybuchnęła śmiechem. – Wiem – Odgarnęła z czoła zagubiony kosmyk włosów. – Trochę rzadko wybierany przez dziewczyny kierunek. Ale co ja poradzę, że kręcą mnie te wszystkie silniki, stery, stateczniki pionowe.
– Że pionowe co?
– Statecznik! – Takie coś na końcu ogona. – Znów roześmiała się głośno.
Słysząc jej śmiech Bartek odruchowo sam się roześmiał. Nie wiedział dlaczego, ale patrząc na dziewczynę jego ciało wypełniało się nagle optymizmem i domagało uśmiechnięcia się.
Przez kolejną godzinę rozmawiali ze sobą o wszystkim i o niczym. Bartek co chwilę wybuchał śmiechem i sam sobie nie mógł wytłumaczyć jak ta niepozorna, nieznajoma dziewczyna w tak szybkim czasie zdobyła jego zaufanie. Miał wrażenie, że zna ja od zawsze.
– Muszę cię zapytać o coś bardzo, ale to bardzo ważnego – zaczęła Laura, pochyljając się do przodu i mrużąc oczy. Leman przełknął głośno ślinę z przerażeniem zastanawiając się czego może dotyczyć to pytanie. – Twoja ulubiona książka? – zapytała, uśmiechając się chytrze.
– Y…. „Sześć lat później” – odpowiedział, zastanawiając się dlaczego ta informacja jest taka ważna.
– Thriller?
– Sensacja, kryminał.
Dziewczyna powoli pokiwała głową, przyjmując do wiadomości taką odpowiedź. Wydawałoby się, że ten temat został zakończony, ale nie mogła nie wybuchnąć śmiechem, kiedy zobaczyła lekko zagubione i zdziwione spojrzenie Bartka.
– Jestem okropna – powiedziała, dopijając czekoladę. – Oceniam ludzi po tym co czytają. Znaczy się – zreflektowała się. – Stwierdzam w ten sposób z jakim mniej więcej typem charakteru mam do czynienia.
– I to działa? –  zapytał podejrzliwie siatkarz.
Laura odetchnęła głęboko i pomilczała przez chwilę.
– Nie – powiedziała poważnie, patrząc Bartkowi w oczy.
Znów wybuchnął śmiechem.
Porozmawiali jeszcze przez chwilę, ale potem dziewczyna musiała się zbierać na kolejne zajęcia. Na odchodne wymienili się jeszcze numerami, bo Lara stwierdziła, że „miło się rozmawiało, a zawsze może się zdarzyć sytuacja, że będzie potrzebowała kogoś ktoś uratuje ją przed rozwaleniem sobie łepetyny”.
Na sam koniec rzuciła tylko krótkie cześć, zgarnęła szybko swoją torbę i szalik po czym opuściła kawiarenkę, zostawiając Bartka samego z porcelanowym słonikiem, rzucającym mu kpiące spojrzenia.

 Zdecydowanie nie potrafię pisać historii romantycznych.
To. Jest. Straszne.
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że z upływem kolejnych rozdziałów nabędę wprawę w pisaniu tego opowiadania.
Żartuję J. Mam nadzieję, że jest to całkiem zjadliwe, podobało wam się i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Każdy komentarz to ogromna motywacja, szczególnie przy tym opowiadaniu.
Violin

2 komentarze:

  1. jak to nie umiesz? jak dla mnie wychodzi Ci to całkiem nieźle, ale może po prostu ja się nie znam :D czekam z niecierpliwością na rozwój akcji między tą dwójką xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba żartujesz! Świetnie piszesz :) Nie ważne, czy to opowiadanie miłosne, czy każde inne. Jestem bardzo ciekawa kolejnych rozdziałów. Już nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Melody