– Ona jest niesamowita. Ma super
poczucie humoru, mnóstwo anegdotek i jest strasznie mądra. Naprawdę, musicie mi
uwierzyć…
– Leman, ale my ci wierzymy –
zaśmiał się Łapa, rozciągając się przed treningiem. – Paplasz nam o Laurze od
pół godziny z hakiem, jesteś tym tak zajęty, że nawet nie zauważyłbyś trenera w
stroju baletnicy, tańczącego przed twoim nosem.
– Łukasz, odpuść mu! – prychnął z
udawanym oburzeniem Michał. – Nie widzisz, że chłopak nam się zakochał.
– Widzę przecież, ale czy to
oznacza, że musi nas zadręczać swoim gadaniem – jękną drugi siatkarz.
– Ej, ja wciąż tu jestem! –
Bartek pomachał dłonią przed oczami kolegów.
– No przecież widzimy – westchnął
Filip. – Ciebie nie da się nie zauważyć.
– To może łaskawie
przestalibyście mówić o mnie, jakbym był powietrzem?!
– Niech ci będzie – Łukasz przewrócił
oczami. – Lepiej powiedz nam, kiedy zamierzasz zaprosić ją na randkę?
– No… – Lemański podrapał się po
głowie. – Jeszcze nad tym nie myślałem…
– Ty to jednak niedorobiony
jesteś – Michał pokręcił głową z dezaprobatą. – Znacie się od kilku tygodni,
dnia nie byś z nią nie rozmawiał, czy to przez telefon czy to przez Internet, a
ty nadal nie zaprosiłeś jej na randkę?! Zawiodłem się na tobie.
– Masz tylko jedno wyjście – Łapa
położył dłoń na ramieniu kumpla i poklepał go pokrzepiająco – Jeszcze dzisiaj
musisz do niej zadzwonić.
***
Bartek nie mógł się zdecydować co
zrobić. Krążył wokół położonego na stole telefonu, co chwilę to podchodząc do
niego ostrożnie, to odskakując i kręcą głową nad własną beznadziejnością.
Wybrał już nawet odpowiedni numer, ale naciśnięcie zielonej słuchawki przekraczało
jego możliwości.
W końcu jednak odetchnął głęboko,
zebrał w sobie wszystkie pokłady odwagi zadzwonił do Laury. Siedział jak na
szpilkach, wsłuchując się w sygnał połączenia. Walczył sam ze sobą, bo jeszcze
miał kilka sekund, by się rozłączyć.
– Halo? – po drugiej stronie
usłyszał głos panny Wasilewskiej. Było już za późno.
– Cześć, Laura – zaczął, starając
się brzmieć jak najpewniej. – Możesz rozmawiać?
– Ach, to ty Bartek – zaśmiała się
studentka. – tak mogę rozmawiać, akurat mam przerwę w zajęciach.
– To super! – Ucieszył się. – Bo ja…
mam taką sprawę… to znaczy… chciałem – nie wiedział jak ma ułożyć logiczne
zdanie. Ulotniły się z niego nawet te drobinki pewności siebie, które miał wcześniej.
– Spokojnie – powiedział Laura, a
Leman był pewny, że dziewczyna uśmiecha się. – Zacznij od początku.
– Masz czas w niedzielę? –
zapytał na jednym wdechu. – Myślałem, ze moglibyśmy wtedy gdzieś razem
wyskoczyć, to znaczy, ja wiem gdzie, ale to ma być niespodzianka i w ogóle, ale
jak nie masz czasu to trudno, znaczy się szkoda, ja rozumiem i…
– Ale ja mam czas! – zawołała Laura.
– I z chęcią gdzieś z tobą wyjdę – dodała. – To będzie taka trochę… randka? –
zapytała z udawaną podejrzliwością. Leman z wrażenia aż usiadł. Nie mógł
uwierzyć w swoje szczęście, czuł się tak jakby wygrał los na loterii.
– Tak… taka randka – wydukał w
końcu. – To widzimy się w niedziele, o dwunastej, koło hali, okej?
– Jak najbardziej okej –
roześmiała się dziewczyna. – Już nie mogę się doczekać spotkania, ale na razie muszę
kończyć, bo za chwilę mam kolejny wykład. Pa!
– To pa – wyszeptał środkowy.
Panna Wasilewska jednak już tego nie usłyszała, bo zdążyła się rozłączyć.
Bartek siedział jeszcze przez
chwilę, tępym wzrokiem wpatrując się w komórkę. Nadal nie docierało do niego to
co właśnie usłyszał. Przymknął oczy, a wyobraźnia odruchowo podsunęła mu obraz
uśmiechniętej Laury. Ta dziewczyna była niesamowita. W kilka tygodni zupełnie
skradła jego czas, nie było godziny, by o niej nie myślał, cały dzień czekał na
wspólne rozmowy przez Internet.
A teraz udało mu się, zaprosić ją
na randkę.
I mógł szczerze powiedzieć, że
był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
***
Laura mogła spodziewać się
różnych niespodzianek, ale to co przygotował dla niej Leman, przekroczyło wszelkie
granice jej domysłów. Siatkarz bowiem postanowił zaprosić ją na skok na bungee.
– Tego się nie spodziewałam –
powiedziała, kiedy obydwoje stali na platformie, kilkanaście metrów nad ziemią.
– Mam to odebrać jako komplement?
– zapytał niepewnie Bartek.
– A żebyś wiedział – roześmiała
się. – Żaden chłopak nie wstrzelił się jeszcze tak bardzo w moje chore pomysły.
Tobie się udało – szepnęła, kładąc dłoń na piersi środkowego.
Przez chwilę stali tak w
milczeniu. Patrząc w błyszczące tęczówki dziewczyny, Lemański miał wrażenie, że
świat wokół nagle stanął. Nie mógł napatrzeć się na jej radosny uśmiech,
zabłąkany kosmyk włosów, delikatnie muskając jej twarz.
Była tak niesamowicie piękna…
Te niesamowitą chwilę przerwał im
głos instruktora. Teraz przyszła ich kolej by skoczyć. Pewnie w normalnych
warunkach, Lemanowi na samo spojrzenie kilkanaście metrów w dół, śniadanie
podeszłoby do gardła, ale w tamtym momencie całą jego uwagę pochłaniała ta
drobna osóbka o wyjątkowo wdzięcznym śmiechu. Dlatego, tak nawet nie zauważył
własnego skoku i z zamyślenia ocknął się, gdy było już po wszystkim.
– To było niesamowite! –
stwierdziła Laura, kiedy wyszli w końcu na warszawskie ulice.
– Cieszę się, ze ci się podobało –
Bartek podrapał się po głowie z zakłopotaniem. – Serio, naprawdę strasznie się
cieszę.
Dziewczyna roześmiała się głośno
i wskoczyła na niewysoki, wąski murek, biegnący wzdłuż chodnika. Przeszła po nim
kilka metrów, z szeroko rozłożonymi ramionami, próbując utrzymać równowagę.
Prawie jej się to udało, bo dopiero na samym końcu przechyliła się i prawie
spadła na ziemię. Prawię, bo znów był obok niej Bartek, który w odpowiednim
momencie chwycił ją w pasie i bezpiecznie postawił na ziemi.
– Naprawdę powinnaś zacząć uważać
– zatroskany siatkarz przytulił studentkę.
– Po co, skoro ty zawsze możesz
mnie uratować? – zapytała chytrze Laura.
Po raz kolejny tego dnia Bartek
nie wiedział co powiedzieć.
– E… masz ochotę na lody? – zmienił
temat, wskazując na mieszczącą się parę metrów dalej kolorową budkę.
– Dlaczego by nie – Laura wzruszyła
ramionami.
Kupili lody i usiedli na ławce
niedaleko. Jakoś nie bardzo mieli ochotę już się rozstawać.
– Czekoladowe? – zapytała e
zdziwieniem Laura. – Dlaczego czekoladowe?
– Nie wiem – Bartek spojrzał
tępym wzrokiem na swój rożek. – Zawsze biorę czekoladowe.
– Ale tak z przyzwyczajenia, czy
po prostu nad wyraz je kochasz? – drążyła temat.
Leman zmarszczył czoło,
zastanawiając się intensywnie nad pytaniem.
– Wiesz, że nie wiem –
stwierdził. – Nigdy nad tym nie myślałem w taki sposób.
Dziewczyna znów się roześmiała.
Spędzili tak razem jeszcze kilka godzin, rozmawiając beztrosko i włócząc się po
stolicy. Lemańki nie mógł nacieszyć się obecnością Laury, bez przerwy spoglądał
na nią ukradkiem, próbując zapiać w pamięci każdy jej uśmiech, każdy ruch,
każde słowo.
Jednak wszystko musi mieć swój
koniec.
– To był naprawdę wspaniały dzień
– powiedziała Laura, kiedy stanęli pod jej mieszkaniem. – Dziękuję.
Byli blisko, naprawdę blisko.
Patrzyli sobie w oczy, a Bartek czuł przyspieszone bicie swojego serca. Rzeczywistość
wokół gwałtownie zwolniła, wszystko zniknęło.
I wtedy zrobił coś, czego sam się
po sobie nie spodziewał. Chwycił twarz Laury w obie dłoni i pocałował ją
delikatnie.
Nie wyrobiłam się z "Trudnym Przypadkiem", rozdziału na "Without You..." nawet nie zaczęłam, ale za to mam dla was nową przygodę Bartka i Laury. Wynika to z tego, że będąc wczoraj w Warszawie miałam okazję widzieć Lemańskiego akcji i jakoś tak mnie wzięło na pisanie.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Zapraszam także na rozdział czternasty historii Stephana i Zosi, pod którym pojawiło się wyjątkowo mało komentarzy, co trochę mnie smuci.
Pozdrawiam
Violin
O matulu teraz przez cały czas będę się zastanawiać jak na jego pocałunek zareagowała Laura. Rozbudziłaś we mnie ciekawość nie ma co :) mam nadzieję, że nie będę musiała za długo czekać na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńUroczy rozdział. Bardzo miło się go czytało. :) Jestem ciekawa jak dalej rozwiną się relacje Bartka i Laury. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.