Bartek obudził się zupełnie sam,
bez pomocy czynników zewnętrznych. Budzika nie nastawiał, bo niby po co, a
wkurzających sąsiadów nie posiadał. Nie było więc niczego, ani nikogo, kto
mógłby wpłynąć na jego podświadomość.
Chociaż nie do końca. Drobna
dziewczyna o brązowych włosach, spała wtulona w pierś chłopaka i oddychała
spokojnie. Delikatnie przejechał palcem po policzku Laury i uśmiechnął się
czule, przypominając sobie, jak zakończył się poprzedni wieczór…
Deszcz pojawił się nagle i zupełnie ich zaskoczył. Z prędkością wręcz nadświetlną musieli poskładać wszystkie urządzenia, by nic się nie zniszczyło. Zmokli przy tym niesamowicie i Leman zaczął się martwić, czy przypadkiem panna Wasilewska mu się nie przeziębi.
– Schowajmy się szybko – powiedział, podnosząc pudło z różnymi,
schowanymi przedmiotami, które trzeba było natychmiast schować. – Laura… –
spojrzał prosząco na roześmianą dziewczyna, która wesoło kręciła się wśród
spadających kropel. – Choć, bo jeszcze się pochorujesz – poprosił z troską.
Roześmiała się serdecznie, jakby właśnie opowiedział dobry żart.
– Oj, Bartuś, Bartuś! – wspięła się na palce i pocałowała go szybko. –
Kochany jesteś, jak się tak o mnie martwisz. Skoro tak bardzo chcesz, to
chodźmy do środka – odwróciła się na pięcie i nucąc jakąś piosenkę, weszła do
budynku.
Zdążyli przemoknąć do suchej nitki, więc byli wdzięczni, za ciepło,
które panowało w małym, przytulnym mieszkaniu Bartka.
– Jeśli się przeziębisz, twój ojciec mnie zabije – mruknął środkowy,
podając studentce suchy ręcznik.
– Może będziesz mieć szczęście i nie zachoruję – Laura beztrosko
wytarła sobie włosy. – Chociaż chyba będę musiała wrócić do siebie, bo nie
przewidziałam mokrych ubrań.
– Nie ma mowy, nigdzie idziesz! – zaprotestował gwałtownie. – Zaczekaj
sekundę – zniknął w sypialni, w po chwili wrócić z jedną z swoich koszul. – Czy
to na razie wystarczy? – niepewnie wręczył dziewczynie materiał.
– Oczywiście. – Nawet nie zawracała sobie głowy tym, że chłopak na nią
patrzy. Po prostu odwróciła się tylko tyłem po czym szybko zrzuciła swoje
ubranie i nałożyła koszulę.
Gdy Bartek zobaczył jej nagie, blade plecy, filigranowe ramiona,
delikatne dłonie, krew w nim zawrzała, serce przyspieszyło, poczuł, jak traci
zdolność jasnego myślenia. Wiedziony niehamowanym instynktem, podszedł bliżej,
objął Laurę od tyłu i pocałował w szyję. Zamruczała z przyjemnością, gdy jego
usta zaczęły powoli sunąć po jej wrażliwej skórze. Dłonie wsunęły się pod
koszulę, palce zaczęły błądzić po drżącym ciele. Oddech dziewczyny
przyspieszył, odchyliła głowę, z jej ust wyrwał się cichy jęk.
Wziął ją w ramiona i nie przerywając pocałunków, zaniósł do sypialni.
A potem już tylko poznawali się znowu, z czułością i miłością w każdym
dotyku.
Tak, to było naprawdę niesamowite, nie potrafił ot tak o tym zapomnieć. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo jego życie zmieniło się, odkąd poznał tę drobną istotkę. Wcześniej przepełnione było rutyną, powtarzającymi się w nieskończoność czynnościami, każdy dzień był taki sam. Teraz nie mógł przewidzieć co takiego wymyśli Laura. Ale pociągało go to, cholernie pociągało i na razie nie dopuszczał do siebie myśli, że dziewczyna mogłaby nie przeżyć operacji, umrzeć, tak po prostu zniknąć. Za bardzo przyzwyczaił się do jej obecności, do wesołego śmiechu i dotyku tych delikatnych ust.
– O czym myślisz?
Tak zatopił się w rozmyślaniach,
że zupełnie nie zauważył, że jego ukochana też się obudziła.
– O wczorajszym wieczorze –
odpowiedział, całując ją w czoło.
– Jeśli chcesz możemy to później
powtórzyć – uśmiechnęła się kokieteryjnie. – Ale najpierw sprawdź godzinę, bo
chcę wiedzieć, czy jeszcze mi wypada leżeć w łóżku czy nie.
Prychnął śmiechem po czym sięgnął
na oślep po jeden z leżących na szafce telefonów. Akurat była to komórka Laury.
– Jest… ósma dziesięć –
odpowiedział spokojnie. – Mówiłaś Julce, że cię nie będzie, prawda?
– Owszem, a czemu pytasz?
– Bo masz od niej czternaście,
nie teraz już piętnaście, nieodebranych połączeń.
Przerażona wyrwała mu telefon z
ręki.
– Musiało się coś stać, musiało.
Rachel nigdy nie dzwoni bez potrzeby, nie lubi komórek, uważa, że fale telefonu
smażą nam mózgi – mówiła podenerwowana, wybierając odpowiedni numer.
Na odpowiedź nie musiała długo
czekać.
– Rache, co się dzieje – po
drugiej stronie usłyszała łkanie przyjaciółki i kilka zupełnie niezrozumiałych
zdań, z których nic nie wynikało. – Dobra, spokojnie, niezależnie od tego czy
jesteś trzeźwa czy nie, weź trzy głębokie wdechy, nie ruszaj się miejsca,
gdziekolwiek jesteś, ja zaraz tam będę. – rozłączyła się, posyłając
Lemanowi zlęknione spojrzenie. – Musimy jechać do mnie. Już teraz i
natychmiast.
Nie śmiał protestować, zbyt
dotknął go żałosny ton studentki. W tamtym momencie zawiózłby ją choćby na
koniec świata, gdyby tylko dzięki miałaby być szczęśliwa.
Do mieszkania naprawdę dotarli w
tempie wręcz ekspresowym. Zastali Rachel, siedzącą na kanapie i kiwającą się w
przód i w tył, z oczami niczym dwa talerze. Na widok przybyłej pary wybuchła
dramatycznym szlochem.
– Tomcio zniknął! – wychrypiała. –
Wyszedł rano po bułki, no bo w tej piekarni na dole takie dobre bułeczki
sprzedają. No nie ma go pół godziny, potem godzinę, potem półtorej, to się w
końcu zdenerwowałam, głodna byłam, a jak jestem głodna, to się zawsze
denerwuję. Dzwonię do niego, ale nie odbiera, dzwonię do niego drugi raz,
trzeci i nadal nic. W końcu się zdenerwowałam i poszłam go szukać. Ale nigdzie
go nie ma! Całą okolicę przeszukałam i ani śladu po tej ciamajdzie!
– Może po prostu poszedł na dłuższy
spacer – Bartek niepewnie próbował uspokoić dziewczynę.
– Albo miał cię już dość i
stwierdził, że ucieknie na Alaskę – dodała rezolutnie Laura.
– To nie to! – pufnęła z irytacją
Rachel. – Ja mam przeczucie… złe przeczucie… że stało się coś złego, coś
bardzo, bardzo złego.
– Z tego co wiem, żadne twoje
przeczucie się jeszcze nie sprawdziło – zauważyła panna Wasilewska. – Wróżbita Maciej
z ciebie żaden.
– Ale tym razem jest inaczej!
– Niech ci będzie – skrzypaczka przewróciła
oczami. – Zaraz do niego zadzwonię i się przekonamy, co złego go niby spotkało.
Nie zdążył nawet wybrać numeru,
bo telefon sam postanowił się rozdzwonić.
– O wilku mowa – Laura znów
przewróciła oczami i odebrała połączenie.
Jednak po drugiej stronie nie
usłyszała swojego przyjaciela. Obcy mężczyzna po drugiej stronie spokojnym,
zupełnie nieadekwatnym do sytuacji głosem, przekazał jej informację, w którą
nie mogła uwierzyć, ale która potwierdzała obawy Rachel.
– Laurcia…?
Była przerażona. Miała
niespokojne, rozbiegane spojrzenie, trzęsły jej się dłonie, gdy przerywała
połączenie. Widząc w jakim stanie jest dziewczyna, Bartek objął ją ramieniem i
zaczął uspokajająco gładzić po plecach. Wtuliła się w jego tors, by zapewnił
ją, że to, co przed chwilą usłyszała, nie jest prawdą, że to tylko głupi,
idiotyczny sen.
- Miałaś rację – wyszeptała,
ocierając łzy. – Stało się coś strasznego. Tomek jest w szpitalu. Potrącił go
samochód.
Przedstawiam wam kolejny, trochę krótki rozdział Enigmy. Nie powiem o nim nic, bo powiem szczerze, że nie wiem co mam o nim myśleć.
Wróciłam na Without you in my life . Zapraszam więc z powrotem na historię Stephana Antigi i Zosi.
To tyle z mojej strony. Pamiętajcie, że każdy wasz komentarz jest dla mnie ogromną motywacją.
Pozdrawiam
Violin
Mega!
OdpowiedzUsuńJejku, nawet nie wiem co mam napisać, bo bardzo mi się to podoba.
Tak jak mówiłam wcześniej, tak mówię teraz- Bartek to ideał!
Jestem pewna, że Tomkowi nic nie będzie. Jak tyle czasu przyjaźni się z Laurą i Julką, to to silny chłop musi być, nie ma co!
Czekam z niecierpliwością na next.
Buziaki, Dream :* <3
To opowiadanie jest naprawdę cudowne. Pełne emocji, a jednocześnie urocze i takie delikatne.
OdpowiedzUsuńTen rozdział podzieliłam sobie w głowie na dwie części. Pierwsza to ta miła przyjemna. Przeżycia Bartka i Laury, ich krótka rozmowa.
Druga część to ta bardziej smutna, niepokojąca. Najpierw, kiedy Laura z Bartkiem przybyli do Rachel i usłyszałam, że tą "poważną" sprawą jest to, że Tomcio nie wrócił, pomyślałam, że to może tylko głupi żart, albo histeria Rachel. Później emocje wzrastały. Kiedy Laura odbierała telefon od obcego mężczyzny, myślałam, że może chodzi o porwanie. Ale okazało się, że jest gorzej. Mam nadzieję, że Tomcio wyjdzie ze szpitala. Gdyby zabrakło go w opowiadaniu, stało by się ono smutniejsze.
Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, bo opowiadanie jest świetne no i nie mogę się doczekać, co będzie z Tomkiem.
Pozdrawiam :)
Świetny
OdpowiedzUsuń