piątek, 24 marca 2017

Kod 17

Laura przejechała dłonią po lakierze, którym pomalowano niedużą Cesne. Uwielbiała uczucie metalu pod palcami, widok podłużnego kształtu skrzydeł, powolny ruch śmigieł, promienie słońca, odbijające  się od urządzeń w kokpicie.
– A jednak mnie tu zaciągnąłeś – uśmiechnęła się do stojącego obok Bartka. 
– Przecież kochasz samoloty – wzruszył ramionami. – Nie udało mi się zorganizować lotu w nocy, ale w ciągu dnia Warszawa też potrafi być piękna.
– Wiem – wspięła się na palce i pocałowała go szybko. – A gdzie twój kolega? – zapytała, rozglądając się po lotnisku.
– Powinien zaraz przyjść. O, właśnie idzie. 
Miał rację. Kuba niczym dżin, wyłonił się nagle zza jednego z samolotu. Miał tak samo rude włosy i uśmiechał się w ten sam głupkowaty sposób, jak podczas ostatniego spotkania. 
– To co zakochańce? Rozumiem, że kryzys w związku zażegnany i dzisiaj już polecimy? 
– Raczej tak – Leman chwycił dłoń swojej dziewczyny i ścisnął ją mocno. 
– No to na co czekamy? Wsiadamy, póki mamy okienko –  pilot klasnął wesoło.
Zajęli miejsca w maszynie, a Kuba wyprowadził ją na pas. Gdy zaczęli startować, Bartek jeszcze mocniej ścisnął rękę Laury. Sam nie lubił latać, ale był wstanie znieść wszystko, byle tylko zobaczyć wesołe ogniki w jej oczach. 
– Podoba ci się? – zapytał cicho. 
– Nawet nie wiesz, jak bardzo – wtuliła się w jego ramię. – Nadal nie wierzę, że udało ci się to załatwić. 
– Pamiętajcie o mojej drobnej pomocy – odezwał się pilot. – Nie zapomnijcie już o tym, jak będziecie pisać zaproszenia na ślub. Chcę mieć dobre miejsce. 
Obydwoje prychnęli, słysząc słowa kolegi, ale w głowie siatkarza pojawiła się pewna myśl. Jeszcze raz spojrzał na siedzącą obok dziewczynę. Wyobraził ją sobie na ślubnym kobiercu, w białej sukni, z delikatnym welonem na twarzy… 
„Stop! Nie przesadzajmy.” – uspokoił sam siebie. – „Zdecydowanie za szybko o tym myślisz. Jesteśmy przecież parą niespełna trzy miesiące. Kochamy się, ale jesteśmy jeszcze młodzi i…” 
I ona może niedługo umrzeć. 
Mocniej objął ukochaną ramieniem i czule pocałował ją w czoło. Może i miał tylko dwadzieścia lat, był młody i głupi, nie poznał jeszcze życia, ale wiedział, czuł, że to właśnie ona jest kobietą, z którą chce resztę tego życia spędzić. 
– Kiedyś się z tobą ożenię – szepnął, chowając twarz w jej włosach. 
– Trzymam cię za słowo. 
***
- Pomóc ci?
Laura podniosła wzrok znad pakowanej torby. W drzwiach pokoju stał Bartek, co nie było wielkim zaskoczeniem. Ostatnio prawie się nie rozstawali, starając się spędzić ze sobą, jak najwięcej czasu. ­
– Już prawie kończę – odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie.
Podszedł bliżej, objął ją w tali i oparł podbródek na jej głowie.
– Musisz tam jechać tak wcześnie – zapytał, przymykając oczy i delektując się zapachem jej włosów.
– Niestety tak –mruknęła smutno. – Chcą mieć pewność, że będę zdrowa w czasie operacji. Nie mogę złapać nawet drobnego przeziębienia.
– Ale będę mógł cię odwiedzać, prawda?
– Oczywiście, ale na specjalnych warunkach ­– roześmiała się nieznacznie, jednak słychać było. Że próbuje ukryć strach i zdenerwowanie.
Nie podobało mu się to. Usiadł na łóżku, a dziewczynę posadził sobie na kolanach, nawet na chwilę nie zwalniając uścisku.
Siedzieli tak przez chwilę, wtuleni w siebie, ciesząc się swoją obecnością. Bartek wiedział, że może minąć wiele czasu za nim znów będzie mógł przytulic ukochaną.
– Pamiętasz, co powiedziałeś w samolocie? – zapytała nagle dziewczyna. – To, że kiedyś się ze mną ożenisz?
– Oczywiście, że pamiętam.
– Mówiłeś wtedy serio, czy tylko żartowałeś?
– Zaraz… chyba to było serio– chłopak nie potrzebował zbyt wiele czasu do namysłu. – Oczywiście raczej nie koniecznie w tym roku, czy w następnym, ale jeśli nagle mnie nie znienawidzisz, to tak, mówiłem serio. Ale skąd w ogóle takie pytanie?
Nic nie odpowiedziała. Zamiast tego ostro wbiła się w usta siatkarza. Całowali się namiętnie i nie minęło nawet kilka minut, a jego palce zaczęły walczyć z zapięciem od jej stanika.
Odpowiedź na swoje pytanie uzyskał, gdy było już po wszystkim, kiedy obydwoje  zmęczeni leżeli wtuleni w siebie.
– Muszę po prostu mieć motywację – szepnęła, sunąc palcem po torsie chłopaka. – Motywację, by przeżyć tę cholerną operację.
 ***
Nie cierpiał szpitali. Idealnie czyste, sterylne pomieszczenia, zapach leków i wszechobecna atmosfera śmierci – to wszystko sprawiało, że chciał, jak najszybciej opuścić budynek. 
Jednak był jeden argument, który trzymał go na miejsce – Laura. 
– Jak się czujesz? –  zapytał, siadając na krześle obok łóżka dziewczyny. 
– Dobrze – odpowiedziała, uśmiechając się słabo. 
– Na pewno? Jesteś strasznie blada, może jednak pójdę po… 
Uniosła nieznacznie dłoń, by przerwać chłopakowi. 
– Wszystko jest okej – szepnęła. – To tylko… to tylko serce… powoli… odmawia mi posłuszeństwa – zamknęła oczy i zaczęła głęboko oddychać, by odzyskać straconą energię. Naprawdę wyglądała bardzo słabo i gdyby nie urządzenia mierzące jej tętno i nieznacznie unosząca się klatka piersiowa, ktoś mógłby pomyśleć, że już nie żyje. 
– Dziś jest pierwszy czerwca, prawda? – jej głos był bardzo cichy, słaby, nawet nie podniosła powiek. 
– Tak – niepewnie odpowiedział Leman. – Dzień dziecka. 
– I możliwe, że ostatni dzień mojego życia. 
– Nie mów tak! – oburzył się gwałtownie. – Przecież doskonale I wale wiesz, że wszystko będzie dobrze. 
– Muszę pogodzić się z myślą, że nie będzie – wzruszyła ramionami. – Za godzinę wyląduję na stole operacyjnym. Będą musieli mnie znieczulić. Możliwe, że zasnę i już się nigdy nie obudzę. 
Bartek tylko pokręcił przecząco głową. Chwycił dłoń ukochanej i ścisnął ja mocno. 
– Dlaczego tak mówisz? – zapytał z wyrzutem. – Myślałem, że znalazłaś już powód by żyć. 
– Bo znalazłem. Miłość, ślub – to normalne życie. Chcę normalne żyć. 
– Ja też tego chcę. Chcę tego z tobą. 
– I właśnie tego się boję. 
– Co? – Leman zupełnie nie rozumiał słów dziewczyny, jej toku myślenia. 
– Dużo o tym myślałam, Bartek. Mamy dwadzieścia lat, jesteśmy parą od kilku miesięcy. Nie pomyślałeś, że jest trochę za wcześnie na takie deklaracje? 
Zamyślił się. Coś w tym było. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej nie przypuszczałby, że będzie gotów do takich wyznań. Ale wtedy uważał się tylko za dzieciaka, który powoli idzie przez swoje nudne życie. Niby miał wcześnie dziewczyny, ale nigdy nie czuł niczego aż tak poważnego. 
– Wiem, że to brzmi dziwnie – zaczął powoli. – Nieodpowiedzialnie i trochę naiwnie, wieszcz, szczenięca miłość i te sprawy. Ale kurczę, czuję, że to jest to! – uklęknął obok łóżka i delikatnie ujął głowę dziewczyny w swoje dłonie. – Laura, kochanie… tyle już razem przeszliśmy… i wiele jeszcze przejdziemy. Ktoś powie, że to wszystko dzieje się za szybko, ale ja naprawdę… naprawdę tak strasznie cię kocham. I nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jeśli tylko nie będziesz miała nic przeciwko, to chcę spędzić z tobą resztę życia. 
– Czy mam to uznać za oświadczyny? – zapytał zszokowana. 
– Ja… A niech to, raz się żyje! Tak, właśnie tak! 
Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nigdy by się nie spodziewała, że usłyszy te słowa, aż tak szybko. 
Powoli spojrzała w oczy Bartka. Widziała w nich miłość, prawdziwą, szczerą miłość, której tak strasznie pragnęła. 
Ale mimo wszystko nie miała pojęcia, jak odpowiedzieć. 
Przypomniała sobie słowa, które powtarzała jej matka za nim zmarła. 
– Lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nigdy nie spróbowało – wyszeptała. 
Kochała Bartka. Chciała już zawsze mieć go obok siebie. Budzić się co rano, wtulona w jego tors, móc po prostu, bez powodu, całować go o każdej porze dnia i nocy. Śmiać się razem z nim, płakać, kłócić o głupoty, cieszyć każdym nadchodzącym dniem. 
Tak strasznie tego chciała. 
– Wyjdę za ciebie – powiedziała stanowczo. – Nie w najbliższym czasie, może za rok, może za dwa, ale kiedyś za ciebie wyjdę. Ale zaraz przyjdą lekarze i cię wygonią. Więc pocałuj mnie. Proszę. Pocałuj mnie ten ostatni raz. 
Pochylił się i pocałował ją czule. Tylko tyle było jej potrzebne do szczęścia. 
– To nie jest nasz ostatni pocałunek. Obiecuję.


Zbliżamy się powoli do końca pierwszej części tego opowiadania. Po niej nastąpi kilku miesięczna przerwa i pewnie wrócę do Bartka i Laury po wakacjach. 
Trochę martwi mnie wasza mała aktywność. Naprawdę każdy, nawet najkrótszy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją.  
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Pozdrawiam
Violin

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam Cie ;) Uwielbiam Cie za to co tam wyżej ;) / Iza

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooooow
    Piszesz mega!
    W Twoim Bartku jestem zakochana, tak mocno jak Laura
    I Laura będzie żyła. Ja to wiem. Ty to wiesz. Wszyscy to wiedzą! Ona... jak ona umrze to ta historia nie będzie miała swojego sensu i wspaniałości
    Czekam z niecierpliwością na next
    Buziaki, Dream <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Na samym początku chciałabym bardzo, ale to bardzo przeprosić Cię za moją chwilową nieobecność na Twoich blogach.
    Są takie momenty w życiu, że człowiek jest bardzo zabiegany, zajęty i choćby nawet bardzo chciał, nie zawsze znajduje na wszystko czas i nie zawsze daje radę pogodzić wszystkie obowiązki. Ale później dociera do nas ta świadomość, że trzeba znaleźć też czas dla siebie, odróżnić rzeczy ważne od tych mniej istotnych. Nie trzeba wszystkiego robić perfekcyjnie, ale po prostu robić to, co się kocha, no nie? Obowiązki są ważne, ale nie można żyć tylko samymi obowiązkami. Bo takie życie nie jest prawdziwym życiem. Dlatego właśnie wróciłam. I obiecuję, że w najbliższym czasie nadrobię wszystkie zaległości na Twoich blogach.
    Ale nie o tym będzie dzisiejszy konentarz.
    Dzisiejszy komentarz będzie o tym, że jestem wręcz zachwycona Twoim rozdziałem. Jestem zachwycona miłością Bartka i Laury. Miłością, która jest w stanie przezwyciężyć strach, cierpienie, choroby.
    W szkole uczyliśmy się, że miłością idealną była miłość Romea i Julii, no nie? A ja uważam, że miłością idealną jest miłość Bartka i Leny ;)
    No nie mam słów, żeby opisać to, jak cudowny był ten rozdział. Taki słodki, rozkoszny, mimo trudnych tematów, które zostały w nim poruszone.
    Mam nadzieję, że historia Laury i Bartka zakończy się szczęśliwie, że dziewczyna przeżyje. Znając jednak Twoje opowiadania i Twoją nieszablonowość, którą wręcz uwielbiam, nie mam pojęcia, czego spodziewać się w kolejnym rozdziale. Wiem na pewno, że będzie ciekawie. Bo każdy Twój rozdział jest ciekawy i wspaniały.
    Kończę już ten mój odrobinę dłuższy komentarz. Dawno nie komentowałam, więc musiałam wyznać wszystko, co mi leżało na serduszku. Tak jak mówiłam, postaram się szybko nadrobić zaległości w innych opowiadaniach.
    Ściskam ♥
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie wyobrażasz sobie, jak strasznie tęskniłam za twoimi komentarzami. Zawsze poprawiały mi humor i bez nich było jakoś pusto na blogach.
      Cieszę się, że wróciłaś i że podobał ci się rozdział. Mam nadzieję, że tak samo przypadną ci do gustu nowe notki na innych blogach, a także nowe opowiadanie http://littlehopelittlelove.blogspot.com/
      Pozdrawiam
      Violin

      Usuń

Szablon wykonany przez Melody